0
hubson 18 maja 2019 19:32
Kiedyś musiał przyjść ten moment.
Pierwsze RTW.
Wiecie. To jednak marzenie i pewna podróżnicza kropka nad i. Sprawdzenie swojej wiedzy, umiejętności organizacyjnych.

Od czego zaczyna się ta historia ? W marcu 2018 roku rzuciła mi się w oczy promocja AirAsia i kupiłem bilety KUL-SYD. Od początku planowałem RTW choć w pewnym momencie plan uległ zmianie i wyszła nam podróż po Azji i Australii. Gdy miałem kupować powrót z Sydney zauważyłem dostępność lotu SYD-IAH. Poszło szybko :)

Część naszej wyprawy tj. BKK i KUL spędzimy z @Apadlo - Tomku do zobaczenia za dwa dni :D

Trasa wygląda następująco:

Image

18.05 WAW-SIN LO w eko premium. Niestety cały czas była zerowa dostępność w C :/
20.05 SIN-BKK SQ w eko. 2h lotu, więc bez problemu :)
23.05 BKK-KUL TG w C
25.05 KUL-SYD D7
30.05 SYD-LAX-IAH UA w C
1.06 IAH-ORD-WAW LO w eko premium ( póki co moja żona, ponieważ nie mam jeszcze mojego powrotu ^^ )

Trasa jest w zasadzie prosta, ale założyliśmy, że chcemy zobaczyć trochę więcej na miejscu.
Auta ( Ryanair carhire serdecznie dziękuję za szybkie uznanie naszych wniosków :) ) mamy wynajęte w Sydney i Houston, także czeka nas krótki, ale intensywny roadtrip.

Stay tuned ;)

Pozdrawiam z Mazurka w WAW 8-)

Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

seal 18 maja 2019 19:41 Odpowiedz
@hubson: udanego wyjazdu! :) może na RTW się porwę za rok! :)
brzemia 18 maja 2019 19:59 Odpowiedz
PowodzeniaTapniete z telefonu
tropikey 18 maja 2019 20:59 Odpowiedz
No to widzę, że Małżonkę trochę przećwiczysz, choć zapewne jest już wprawiona w bojach :)Powodzenia! Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
hubson 19 maja 2019 19:05 Odpowiedz
Czas na relację ? Mieszkamy niedaleko Okęcia, więc zbytnio się nie spieszymy. Zamawiamy Ubera, przyjeżdża Sasza i po 10 minutach wita nas Chopin Airport. Szybki checkin gdzie nadajemy walizki, fast track, kontrola graniczna i meldujemy się w Mazurku. Dziś delikatnie i zostaję przy prosseco. Żona zdziwiona, ale kolejny raz nie lecę nocnym lotem na lekkim wstawieniu, oj nie, nie :) Delikatnie :) Słowo klucz :DJedzenie w saloniku jest jak zawsze na wysokim poziomie. Nie ma się do czego przyczepić.Czas na boarding. Tu LO się jak zawsze nie popisuje, choć to wina lotniska, a nie przewoźnika. Strefa non-Shengen jest po prostu za mała, a boarding strefowy jest dla wielu osób nie zrozumiały. Poza tym brak wyraźnego oddzielenia klas biznes, eko premium od ekonomicznej to pomyłka. Koniec końców jesteśmy na pokładzie. Dziwna sprawa była z odprawą. Na 21 miejsc wolne były trzy. Zależało nam na 6AB, a mieliśmy 6CD. Zwyczajnie nie lubię latać w środkowym rzędzie. Nie lubię i tyle. Ukradkiem patrzę na wolne miejsca po mojej lewej stronie i gdy słyszę boarding is completed myk do stewki i pytam się czy możemy się przesiąść: - oczywiście, bardzo proszę. No to jesteśmy w domu ! Od razu lepiej. BTW. Ten lot chciałem odbyć w C. 67k mil to sporo, ale 12h lotu + kolejny odcinek w ramach 24h przesiadki nie brzmi już tak źle. Niestety było tylko P. Po bojach na polskiej infolinii M&M trafiłem na konsultantkę, która potrafiła, lub zwyczajnie chciała złożyć mi konstrukcję jakiej potrzebowałem. Pani Kasiu dziękuję :)O LOT słyszy się różne opinie, ale my możemy powiedzieć tylko, że w P jest dobrze z lekko bardzo dobrze. Oczywiście to nie biznes, ale daje radę. Amienity kit pominę, ponieważ po prostu jest. Po chwili od zajęcia miejsc obsługa przynosi powitalne napoje. Do wyboru woda, sok, prosseco, więc wiadomo co wybrałem :DNa kolację Kasia dostaje wcześniej zamówioną wersję bezglutenową - łosoś z warzywami, zestaw przystawek i sałatek. Ja wybieram wieprzowinę i jest lepiej niż dobrze. Obsługa co chwilę przychodzi i pyta się czy coś podać, czy na coś mamy ochotę. Po kolacji zaczynamy oglądać filmy. Mnie po godzinie łapie sen. Fotel rozkładany jest do zdecydowanie wygodniejszej pozycji niż w klasie ekonomicznej. Poza tym jest szeroki, a podłokietniki bardzo umilają podróż. Jedyny minus to to, że ekrany do IFE wyjmuje się właśnie z nich i ciężko jest i jeść i oglądać. No trudno, coś za coś. Jak się śpi ? Średnio. Osobiście nie umiem spać w takiej pozycji. Trzy razy w nocy się budziłem, ale czuję się o niebo lepiej niż po lotach w klasie ekonomicznej. Śniadanie podawane jest na ok. 2h przed lądowaniem. Kasia ma ryż z jabłkami, a ja policzki wołowe i kurczaka z ryżem basmati. Wszystko jest smaczne i świeże. Po jedzeniu czas na kawę i zebranie wszystkich rzeczy do bagażu podręcznego.Co nie zagrało ? Mój ekran miał nie działający dotyk. Słabo.Deboarding niestety zawiódł. Porażką jest mieszanie klas. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale ktoś kto płaci xxx więcej chce wyjść szybciej, choć to już moje czepialstwo. Wracając do relacji. Szybka kontrola paszportowa i idziemy po bagaże. Jako, że są nadane z priorytetem to wyjeżdżają w pierwszej grupie i idziemy dalej. Kolejna kontrola czy przypadkiem czegoś nie szmuglujemy i wychodzimy. Zamawiamy Graba. To azjatycki Uber tylko w moim odczuciu lepszy i tańszy ? 15 SGD = 40 zł i jesteśmy w hotelu, który jest oddalony o 15 km od lotniska. Śpimy w Ibis Styles. Bez szału, ale to tylko jedna noc i był tani tj. 2000 punktów plus 160 zł, a jak wiadomo Singapur to nie jest tanie miasto ? Szybki prysznic i wychodzimy zwiedzać.Jest gorąco i parno, ale to nic w porównaniu z tym co będzie jutro w Bangkoku. No dobra. Spacerem poszliśmy do indyjskiej części Singapuru. Obserwujemy życie miasta w niedzielne popołudnie, patrzymy co się dzieje, jak żyją tu ludzie. Jesteśmy w małych Indiach. Generalnie jak na nich to jest aż dziwnie czysto ? zjedliśmy obiad ( ironia ) w chińskiej restauracji i ruszyliśmy w stronę Mariny. W zasadzie mogliśmy pojechać autobusem, ale lubimy zwiedzać miasto na nogach. Taki nasz zwyczaj. Promenada jest urokliwa, choć spora jej część jest teraz remontowana. W tle migoczą światła z hotelu Marina Bay Sands, oraz ogrody nad zatoką. Te są niesamowite. Idealnie utrzymane, a jedna z ich głównych atrakcji wygląda jak żywcem wyjęta z Avatara. Powoli z uwagi na zmęczenie chodzimy małymi alejkami i siadamy, aby złapać oddech. Szukamy wifi. Jest darmowe ? zamawiamy Grab share - to o 1/3 tańszy przejazd, ale jedzie się z kimś. Dobra opcja na zobaczenie miasta i dzięki temu w klimatyzacji raz jeszcze oglądamy marinę, zatokę, budynki. Po 20 minutach jesteśmy w hotelu. Odpoczynek, ale..Tyle, że robię się głodny ? Kasia nie jest zbyt chętna do kolejnego spaceru, ale jednak perspektywa czegoś dobrego ją przekonała. To idziemy na to co jest czynna tj. Julaiha Muslim Restaurant ( jest 22:30 ) - knajpa czynna 24/7, choć szyld ma z informacją o 23h. Dobrze wybrałem. Jest tanio, pysznie, a porcje są olbrzymie. Lubimy to ? całe 9 SGD za tyle jedzenia ? zimna kawa na wynos i idziemy do hotelu. Czas spać ? jutro wczesna pobudka. O 12:50 lot SQ do BKK. Tam czeka już na nas @Apadlo.p.s. zdjęcia wrzucę rano. Jest 01:05, więc wiecie. Padam :/
hubson 24 maja 2019 05:29 Odpowiedz
Przepraszam za opóźnienie w relacji. Dziś wrzucę post z opisem kolejnych dni i lotów :)